Sutowicz: Wojna w kosmosie jest rzeczywistością

2023/02/22
AdobeStock 111504549
Fot. Adobe Stock

Kiedy tydzień temu, spekulowałem w felietonie o co może chodzić w doniesieniach medialnych dotyczących rzekomej obecności UFO nad niebem Stanów Zjednoczonych i Chin, nie sądziłem że temat okaże się być dla mnie samego bardziej inspirujący.

Oto po zakończeniu pisania jeden ze współpracowników podesłał mi post z serwisu space24.pl o tym, że 8 lutego siły kosmiczne USA odnotowały zniszczenie rosyjskiego satelity - miał on ulec rozbiciu na orbicie okołoziemskiej. Serwis informuje, że obiekt wystrzelony w 2014 roku, mógł być przeznaczony do działań szpiegowskich, lub służył jako broń antysatelitarna. Fakt ten potwierdziły również inne media, ale nie był on szeroko komentowany. Przy okazji doczytałem też, m.in. na portalu mlodytechnik.pl (portal poświęcony popularyzacji wiedzy, jak sądzę w młodym pokoleniu, ale faktów przez niego przekazywanych chyba weryfikować nie trzeba), że Rosja prowadzi eksperymenty z taką bronią. Donosi on, iż w listopadzie roku ubiegłego wystrzeliła pocisk antysatelitarny, który zniszczył ich własnego satelitę – oczywiście w ramach ćwiczeń.

Nie wiadomo, czy wspomniane tajemnicze wydarzenie z lutego było wynikiem rosyjskiego działania, czyli częścią jakiegoś eksperymentu, czy też zniszczenie urządzenia nastąpiło na skutek awarii, lub może dokonała tego inna siła biorąca udział w kosmicznym wyścigu zbrojeń, a właściwie w wojnie która się w kosmosie niewątpliwie odbywa. Wszystkie trzy wersje są możliwe i potwierdzają fakt, że dużo się tam dzieje.

Oczywiście może być też tak, że zniszczenie satelity było działaniem uprzedzającym, być może urządzenie zagrożone było wrogim przejęciem, np. przez Chiny lub Stany Zjednoczone, albo ewentualnie Elona Muska, jeśli ktoś uzna go za gracza niezależnego od obu wymienionych. To, że z jakichś powodów ktoś niedługo wyda komunikat, że unicestwienie urządzenia nastąpiło z takich, a nie innych przyczyn będzie miało wagę …komunikatu tylko.

Jedno jest w tym wszystkim pewne - ktoś tej akcji potrzebował, a potrzeba ta wynikała albo z konieczności, czyli należy tu przyjąć założenie, że satelita stanowił dla kogoś zagrożenie, bądź też była zorganizowanym pokazem siły, który pewnie przez zainteresowane strony został zrozumiany.

Zniszczenie satelity na pewno można wizerunkowo wpisać na listę rosyjskich kłopotów w kosmosie, które wojna unaoczniła z większą wyrazistością. Zaraz po otwartej agresji na Ukrainę jej satelity szpiegowskie miały zostać „oślepione”  przez jakąś niby to hakerską  grupę powiązaną z Anonymusem. Jak na razie rzeczywistość pokazuje, że chyba był to fakt raczej „autentyczny”. Jeśli dodamy do tego „usługi kosmiczne” jakie dla Ukrainy świadczy Musk i szkody jakie Rosja z tego tytułu ponosi, ograniczając się przy tym do pogróżek o atakach na NAT-owskie instalacje w przestrzeni kosmicznej, to obraz amerykańskiej przewagi jest tu chyba dość klarowny.

Oczywiście może być tak, że Moskwa posiada w kosmosie coś, co ukrywa przed swoimi przeciwnikami, ale wydaje się to mało prawdopodobne.

Dla amerykańskiego kompleksu militarnego z jego możliwościami technicznymi istnieje chyba tylko jeden przeciwnik: zasoby finansowe – a właściwie dostęp do legalnych pieniędzy, które mogły by być użyte do dalszych działań w kosmosie. Tu znowu wracam do - wspomnianej przeze mnie w poprzednim felietonie - kampanii medialnej o pojawieniu się kosmitów, którzy mogą być potencjalnie niebezpieczni dla Stanów, a nawet całej planety i trzeba się przed nimi zabezpieczyć militarnie. To, że amerykański wyborca ten argument potraktuje jako racjonalny jest dla mnie w zasadzie pewne, tak jak i to, że wojna w kosmosie trwa, a jej skutki prędzej czy później odczuje cała ludzkość.

/mdk

CCH 4989 2 kwadrat

Piotr Sutowicz

Historyk, zastępca redaktora naczelnego, członek Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#USA #Chiny #Elon Musk #kosmos
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej