Wybierz się na Bałkany

2023/12/12
90 Fot. Emilia Bernaciak
Fot. Emilia Bernaciak

Bałkany przyciągają turystów z różnych zakątków Europy i świata. Najbardziej popularna wydaje się Chorwacja, choć ostatnio wiele osób wybiera też Albanię. Jadąc tam, ludzie często starają się omijać przejazd przez Serbię oraz Bośnię i Hercegowinę. Niesłusznie.

Tereny byłej Jugosławii mają swoją historię, która zdaje się odstraszać tych, którzy zapuszczają się w te rejony. Może to wynikać z faktu, że ostatnia wojna nie jest aż tak odległa, wiele osób ją przeżyło. I właśnie dla nich warto odwiedzić Serbię oraz Bośnię i Hercegowinę.

Belgrad: naprawdę warto

Wybierając kierunek tej wyprawy, wiele czytałam o tym, że Serbia to ludzie. Z drugiej strony słyszałam głosy, że może to niebezpieczne, że przecież Kosowo, będące terytorium spornym, jest blisko. Mimo to wybraliśmy się ze znajomymi do Belgradu. Miasto, położone nad ujściem Sawy do Dunaju, wygląda bardzo zachodnioeuropejsko. Łączy się tam kilka kultur: osmańska, austro-węgierska oraz dziedzictwo komunistycznej Jugosławii. Widać to szczególnie w architekturze, która w trzech różnych odsłonach potrafi pojawiać się w obrębie jednego skrzyżowania. Jak się okazuje, można znaleźć tam nawet ślady Imperium Rzymskiego, które wspierają fundamenty Białej Twierdzy (Kalemegdan).

Serbia ma bogatą historię, która jest jej dumą. Żadna z władz, żaden z wpływów na nią oddziałujących nie były dla niej haniebne. Rządy osmańskie przyniosły rozwój, austro-węgierskie – cywilizację, a Jugosławia – poczucie potęgi. To wszystko zamyka się w obecnej serbskiej kulturze, która jest naprawdę ciekawa. Począwszy od muzyki na żywo granej w restauracjach, indywidualnie dla każdego stołu, w zamian za napiwek dawany… instrumentom, po kulturę picia rakii przez długie godziny.

Oprócz możliwości zwiedzania zabytków i muzeów Belgrad ma jeszcze jedną zaletę. Jest nazywany imprezową stolicą Europy, co zdaje się potwierdzać wyspa Ada Ciganlija, oddalona od Starego Miasta o kilka kilometrów, jednak nadal słyszalna podczas spaceru brzegiem Dunaju na wysokości twierdzy.

Kilka serbskich atrakcji

Z Belgradu udaliśmy się w okolice Parku Narodowego Tara, żeby skorzystać z atrakcji, jaką jest przejazd kolejką wąskotorową Šarganska Osmica. Swoją nazwę zawdzięcza trasie, po której biegnie. Ma ona kształt ósemki, ponieważ musi pokonać zmianę wysokości o 250 m, a przejazd odbywa się przez liczne tunele. Kolej ta występowała w słynnym serbskim filmie Życie jest piękne i jest turystyczną ciekawostką, niemniej wartą polecenia.

Ostatnim przystankiem w Serbii był kanion Uvac. Jest to swego rodzaju pocztówka tego kraju. Późnym wieczorem dojechaliśmy do restauracji nad samą wodą, którą prowadzi gospodyni Slavica. Rozbiliśmy swój namiot zaraz obok i zostaliśmy poczęstowani pyszną kolacją, którą – jak zawsze w naszym przypadku – była pljeskavica (popularny w krajach bałkańskich kotlet z mielonego mięsa). Nie ominęły nas też opowieści o okolicy. O gościnności Slavicy wspominają przewodniki i ich opinie nie są przereklamowane. Mimo że gospodyni nie mówi po angielsku, jest bardzo chętna do rozmowy i skrupulatnie prowadzi księgę gości z różnych zakątków świata. Następnego dnia rano ruszyliśmy na szlak w celu wejścia na punkt widokowy oddalony o dwie godziny drogi pieszo. Widoki zapierają dech w piersiach i mimo że ścieżka jest nieco zarośnięta, naprawdę warto nią iść. Całą trasę towarzyszyły nam psy należące do Slavicy, które doskonale znają teren i chętnie wybierają się na przechadzki. Z punktu widokowego można podziwiać nie tylko kanion, ale także liczne ptactwo, które jest gratką dla ornitologów.

Mostar: atrakcje i nieprzezwyciężone dziedzictwo wojny

Przyszedł czas opuścić Serbię i ruszyć do Bośni i Hercegowiny. Pierwszym punktem naszej wizyty był Mostar. Miasto słynie głównie ze Starego Mostu i skoków do wody, ale to, co oprócz architektury najbardziej mnie w nim pociągało, to jego historia. W różnych większych miastach świata można wybrać się na tzw. „free walking tours”, czyli wycieczki z przewodnikiem, za które płaci się tylko dobrowolny napiwek na koniec. W Mostarze mieliśmy okazję poznać Shevę. Sheva, jak sam o sobie mówił, jest muzułmaninem z pochodzenia, ateistą, socjalistą i komunistą. Dla Polaków takie wyznanie może być rażące. Sheva jednak twierdził, że większość społeczeństwa Hercegowiny tak samo jak on uważa, że życie w Jugosławii było lepsze. Sam w 1993 roku brał udział w wojnie jako ochotnik. Nie trudno było zauważyć, jak bardzo zależy mu na tym, by ludzie dobrze zrozumieli etymologię tej wojny, jej powody i skutki; na pokazaniu tego, że sąsiedzi mogą żyć w zgodzie, a następnego dnia walczyć przeciwko sobie. W Mostarze przybrało to wymiar szczególny, ponieważ miasto zostało podzielone na pół. Podział nie wypadał na rzece Neretwie, jak się powszechnie sądzi, ale kawałek dalej, na jednej z głównych dróg Mostaru. Ustanowiony pewnej nocy sprawił, że rozbito rodziny, podzielono przyjaciół. Na fasadach domów nadal widać dziury po kulach. Historia wojny w Bośni i Hercegowinie jest długa, warto o niej czytać i ją poznać. Czym innym są jednak suche fakty, a czym innym możliwość rozmowy z jej uczestnikami. Słuchanie o głodzie, o umiejętnościach przetrwania, o walce, utracie bliskich…

Wojna się skończyła, ale podziały nadal trwają. Według Shevy powojenny rząd wpadł na pomysł, który miał pomóc, a wzmacnia tylko podziały między Chorwatami, Bośniakami i Serbami. Zachowane zostały i podkreślane się wszystkie różnice językowe między poszczególnymi społecznościami, w obiegu są trzy waluty, nawet w klasach szkolnych istnieją podziały ze względu na pochodzenie dziecka. W rządzie każda narodowość ma swojego przedstawiciela. Nasz przewodnik ma jednak nadzieję, że pokolenie, które nadejdzie, będzie się potrafiło wyzbyć podziałów.

Tradycją, o której warto napomknąć, jeśli chodzi o Mostar, są skoki do wody ze Starego Mostu. Pieczę nad nimi sprawuje klub sportowy, w którym można opłacić zawodowego skoczka. Jest możliwość wykonania skoku samemu, jednak najpierw, pod okiem komisji, trzeba wykonać skok z niższej platformy. Pomysł na skoki z mostu jest bardzo stary, bo jego historia sięga czasów Imperium Osmańskiego, kiedy to kupcy zatrzymywali się w Mostarze, będącego częścią szlaku handlowego, i siadali w kawiarni znajdującej się w jednej z mostowych baszt. Z okna rzucali pieniądze, by obecna tam młodzież wykonywała skoki. Ta tradycja trwa i jest sposobem na dorabianie sobie przez mostarską młodzież. Obecnie najmłodszy skoczek w klubie ma 16 lat.

Sarajewo: historia, która nadal dzieli

Czas odwiedzić stolicę, a zarazem ostatni przystanek tej podróży. Sarajewo przywitało nas brzydką pogodą i mnóstwem ciekawych zakątków. Położone w dolinie, podczas wojny w latach dziewięćdziesiątych broniło się przez ponad 3 lata. Większość budynków została zniszczona. Wcześniej, bo w 1984 roku, odbyła się tu olimpiada zimowa, która miała przynieść stolicy rozkwit – i tak też się stało. Podczas wojny większość infrastruktury została zaniedbana, co sprawia, że tor bobslejowy, znajdujący się na górze ponad Sarajewem, stał się atrakcją głównie przez to, że jest opuszczony.

Widać, że miasto próbuje odbudować się po wojnie. Zaprasza turystów i chętnie przekazuje wiedzę o swojej historii. Właściwie każde większe bałkańskie miasto jest mieszaniną kultur. Podział na byłe Austro-Węgry i Imperium Osmańskie jest wręcz namacalny. W części miasta górują meczety i niskie zabudowania, a w pewnym momencie zaczynają się wysokie kamienice, pośród których możemy spotkać katolicką katedrę z pomnikiem Jana Pawła II stojącym przed jej wejściem. Nawet na chodniku zostało oznaczone miejsce tej granicy.

Wyjątkową pamiątką z podróży może być suwenir wykonany z… łuski po naboju. Miliony tych łusek zalegają wokół miasta – są one różnej wielkości, a miejscowa ludność zbiera je i przerabia. Można kupić nabój, który został otwieraczem, czy też stojak na parasol, ręcznie ozdobiony przez lokalnego artystę. Może się to wydawać kontrowersyjne, ale wymieniane przez mieszkańców przyczyny tego specyficznego recyclingu są dwie: po pierwsze łuski wykonane są z dobrej jakości materiału, który się nie rozkłada; po drugie ludzie chcą, by coś, co reprezentowało zło, zostało zmienione na coś dobrego, by zapomnieć o wojnie i móc iść dalej.

Trudno nie wspomnieć o Sarajewie i jednocześnie nie pomyśleć o śmierci Franciszka Ferdynanda. Słowo „śmierć” zostało tu użyte celowo, ponieważ jak się okazuje, dla Bośniaków niekoniecznie był to zamach. Dla niektórych to początek walki o wolność. W miejscu, gdzie Gavrilo Princip wystrzelił w kierunku arcyksięcia, stoi rekonstrukcja samochodu, którym jechał władca, i jest zaznaczone miejsce, w którym stał strzelec. Są to jakieś 4 metry odległości. Kwestią sporną była tablica informująca o tym wydarzeniu. Wcześniej znajdowała się tam treść mówiąca o bohaterze, który rozpoczął walkę o wolność; obecnie zdecydowano się na formę, która podaje fakty, czyli kto, kiedy i co zrobił.

To jednak trzeba zobaczyć

Z tej relacji mogłoby wynikać, że Bośnia i Hercegowina, a także Serbia to tylko wojna i głównie o niej się wspomina. Podróżowaliśmy z namiotem i przyszedł czas na rekomendacje takiego sposobu zwiedzania tych rejonów. Ta część Bałkanów to tereny górzyste, a jednocześnie bardzo zielone. W Bośni i Hercegowinie na każdym kroku, nawet w mieście i na bezdrożach, można spotkać źródełka ze zdatną do picia, górską wodą. Górskie szlaki, piękne widoki i wiele możliwości spędzania czasu na świeżym powietrzu pozostaną w mojej pamięci jako pierwsze skojarzenie z tym krajem. Trudno jest opisać uczucie, które towarzyszy turyście, gdy budzi się rano, a po wyjściu z namiotu rozpościerają się przed jego oczami tak piękne krajobrazy. Trzeba tego doświadczyć. Mimo braku dostępu do morza Bośnia i Hercegowina, a także Serbia oferują pływanie w rwących rzekach, rafting oraz pływanie pod wodospadami. Zachęcam do odkrywania tych miejsc na własną rękę i budowania własnych, wyjątkowych wspomnień. Tym bardziej, że turystyka to obecnie główne źródło utrzymania dla zniszczonych wojną krajów.

Tekst pochodzi z kwartalnika Civitas Christiana nr 4 / październik-grudzień 2023 

 

/ab

Bernaciak

Emilia Bernaciak

Dziennikarz, realizator dźwięku. Redaktor w Radio Civitas Christiana.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#reportaż #Emilia Bernaciak #podróże #wakacje #Bałkany #Serbia #Bośnia i Hercegowina
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej